Archive for the ‘Recenzje’ Category

img_1448Serdecznie dziękuję Wydawnictwu Poznańskiemu (CZWARTA STRONA) za udostępnienie książki –  Nie ma innej ciemności – Sarah Hilary

Sarah Hilary po raz kolejny podbiła moje serce. W zeszłym roku nakładem Wydawnictwa Czwarta Strona pojawiła się na rynku wydawniczym druga powieść tej fenomenalnej pisarki „Nie ma innej ciemności”. Od pierwszych stron autorka wprowadziła mnie do swojego świata pełnych intryg, manipulacji, tajemniczości oraz wydarzeń, które niejednokrotnie spowodowały wzrost ciśnienia. Umiejętność stworzenia portretu psychologicznego, który niejeden pisarz kryminałów mógłby wziąć na warsztat, zasługuje na ogromne uznanie. W obydwu powieściach są to osoby ze stanami maniakalno-depresyjnymi, które nie potrafią odnaleźć się w otaczającym ich świecie, a co za tym idzie następują traumatyczne przeżycia, które są konsekwencją tragicznych wydarzeń. Sarah Hillary jak znakomity iluzjonista potrafi przedstawić Czytelnikowi obraz, w którym nie wiemy, co jest prawdą a co fałszem. Finał powieści to szczyt góry lodowej, który mamy pokonać aby odkryć prawdę. Prawdę, która dla mnie była niesamowitym zaskoczeniem. I oto właśnie chodzi w literaturze tego gatunku, aby koniec powieści pozostał w nas długo po przeczytaniu.

Po lekturze „Nie ma innej ciemności” Sarah Hilary utwierdziła mnie w przekonaniu, iż dobrze napisany kryminał to kryminał, w którym obok głównego wątku kryminalnego musi pojawić się także wątek poboczny – obyczajowy. Nie może on jednak być przysłowiowym frontmanem w powieści. Ten element, w tego typu literaturze nie jest najistotniejszy. W powieści „Nie ma innej ciemności” zachowany jest prawidłowy stosunek. Dzieje głównych bohaterów nie są tym wiodącym elementem. Tworzą one natomiast doskonałe tło dla całej powieści. Porównując powieści Hillary do powieści Camilli Läckberg ta zależność jest niestety zachwiana. Brnąc coraz dalej w książki Läckberg miałem odczucie, iż nie jest już to powieść kryminalna a raczej powieść obyczajowa z wątkiem kryminalnym. Nie twierdzę, że jest to źle skonstruowana seria książek, aczkolwiek zabrakło mi w niej czegoś, co by mnie przekonało w 100%. Poczułem niedosyt.

Hilary w sposób ekspresyjny potrafiła przedstawić losy głównych bohaterów. Marnie Rome i jej wydarzenia z przeszłości, które już na zawsze zmieniły jej światopogląd, okazały się doskonałym wątkiem w powieści. Trauma z dzieciństwa pozostawiła swoje ślady do dnia dzisiejszego. Zastanawiam się, dlaczego w takim razie podjęła tak w gruncie rzeczy niebezpieczną pracę. Myślę, iż jest to pewne antidotum na to co stało się w przeszłości. Praca stała się dla niej środkiem mobilizującym do wszelkiego rodzaju działania. Szeroki wachlarz wykonywanych zadań stał się motorem, podczas którego myślenie o rzeczach bolących zostało „wyłączone”. Czy detektyw Rome odetnie się od makabrycznych wydarzeń? Czy pokona duchy przeszłości?

„Nie ma innej ciemności” polecam każdemu a na pewno Czytelnikom, którzy lubują się w tej dziedzinie literatury. Będziecie zadowoleni. Sarah Hilary potrafi zorganizować czas, nam Czytelnikom. Tworzy niesamowitą atmosferę. Wymusza momentami abstrakcyjne myślenie. Kto lubi zagadki kryminalne ten i polubi pióro Hilary. Literatura pełna dynamizmu. Nawet nie zwrócicie uwagi jak 532 strony przeczytacie w dwie noce.

Moja ocena: 9/10

Tytuł: Nie ma innej ciemności
Autor: Sarah Hilary
Wydawnictwo: Wydawnictwo CZWARTA STRONA
Data wydania: 2016
ISBN: 978-83-7976-492-1
Liczba stron: 532
Kategoria: literatura obca/kryminał
Okładka: miękka

zdjęcie okładki: prywatny zbiór

img_1397Serdecznie dziękuję Wydawnictwu Poznańskiemu (CZWARTA STRONA) za udostępnienie książki –  W obcej skórze – Sarah Hilary

Ostatnio często zadaję sobie pytanie, dlaczego Czytelnicy sięgają po książki o tematyce sensacyjnej czy kryminalnej? W czym tak naprawdę tkwi szczegół? Co ich motywuje do ich lektury? Przecież codziennie słyszymy z mediów o makabreskach, które mają miejsce. Czy to nie jest dostateczny argument, aby sięgnąć po literaturę piękną np. XVII wieku? Czy „karmienie się” treściami sensacyjnymi powoduje w nas, że chcemy więcej i więcej, czujemy się „głodni” informacji mrożących krew w żyłach? Myślę, że jest to pewien przyczynek do poszerzania horyzontów w tej tematyce. Jesteśmy ciekawi jak potoczą się losy danych bohaterów, czy dobro wygra ze złem. Interesują nas pewne schematy dotyczące całej otoczki związanej z rozwiązywaniem zagadek kryminalnych, które odkrywamy na kartach książki. Kryminał jak kryminał, „zabili go i uciekł”. Oczywiście, myślenie tendencyjne. Niejednokrotnie podczas lektury uważamy, iż wiemy kto był tym „złym”, ale w dużej mierze de facto postawiliśmy wszystkie karty na niewłaściwą osobę. Całe środowisko, klimat, bohaterowie /często niezrównoważeni psychicznie/ powodują, iż zagłębiamy się w lekturę. Pochłaniamy ją namiętnie. Właśnie taki niezwykle sugestywny i sensualny klimat stworzyła Sarah Hilary w swojej powieści „W obcej skórze”. Dawno nie czytałem tak dobrego kryminału. Nie dziwi mnie fakt, że został on nagrodzony prestiżową nagrodą w Wielkiej Brytanii w 2015 roku. Tematyka jaką podejmuje autorka nie jest tematyką prostą. Patologia rodzinna, w której uczestnikami jest mąż i żona. Niewątpliwie trudny temat. Oklaski dla autorki, która podjęła się tego zadania. Doskonale nakreślone relacje głównych bohaterów. Analiza psychologiczna postaci. Przyjaźń, uczucie, miłość, związek – mają wydźwięk radosny, niosący ukojenie, radość, przyjemność. Poczucie bezpieczeństwa, wzajemnej korelacji. „W obcej skórze” Hilary dokonała przewartościowania. Nadała im pejoratywne znaczenie. Myślę, iż celem było ukazanie, że życie nie jest usłane różami, że nie zawsze zakładamy „różowe okulary” przez, które widzimy otaczające nas życzliwością osoby /nawet te najbliższe/. Zawsze jest ryzyko, czy je podejmiemy zależy to wyłącznie od nas.

Do książki „W obcej skórze” podchodziłem z pewnym dystansem. Miałem obawy co do jej konstrukcji, języka, przekazu. Teraz mogę stwierdzić, iż należy do nielicznych kryminałów, które spowodowały, że z chęcią sięgnę po kolejną książkę autorki. Patowe sytuacje, gra słowna bohaterów, brak trywialnych dialogów oraz zawartego w nich infantylizmu to cechy, które nadają powieści rasowości. Autorka w sposób bezkompromisowy stworzyła portret rodziny patologicznej, gdzie sadyzm, kłamstwa, oraz nieuzasadnione gierki małżeńskie były na porządku dziennym, a tym samym doprowadziły do tragedii. Dopiero przeprowadzone śledztwo inspektora Marnie Rome pokazało, że „nie wszystko złoto”, co lśni. Role się odwróciły. Nastąpiła zmiana pozycji. Atakujący zmienił się w „cichą myszkę” a atakowany stał tym czarnym charakterem. Czy prawda okaże się bolesna? Czy miłość przetrwa tę bolesną próbę? Odpowiedzi szukajcie w tej pasjonującej powieści kryminalnej. Idealna powieść, która pozostanie w Was po jej przeczytaniu. Czy rozwiązanie tej zagadki mogło mieć inny koniec? Jeżeli tak, to jaki? A co z aspektem moralnym, czy w tej zaistniałej sytuacji, możemy jeszcze mówić o jakimkolwiek morale, nie wspominając już o pięknej cesze jakim jest przebaczenie. Lektura pełna emocji. Czas poświęcony na tej pozycji, nie będzie czasem zmarnowanym. Kto jeszcze nie poznał z Was książek Sarah Hilary, niech nadrobi zaległości. Czuję, że autorka pokaże nam na co ją jeszcze stać, a „W obcej skórze” to dopiero przedsmak jej literackich możliwości, dzięki którym będziemy się intelektualnie rozkoszować.

Moja ocena: 9/10

Tytuł: W obcej skórze
Autor: Sarah Hilary
Wydawnictwo: Wydawnictwo CZWARTA STRONA
Data wydania: 2016
ISBN: 978-83-7976-365-8
Liczba stron: 542
Kategoria: literatura obca/kryminał
Okładka: miękka

zdjęcie okładki: prywatny zbiór

img_1395

Serdecznie dziękuję Wydawnictwu Albatros za udostępnienie książki PRZEDPREMIEROWEJ – Sto milionów dolarów – Lee Child

PREMIERA 11 stycznia 2017 r.

 

Lee Child, obok Harlana Cobena, Jeffreya Archera oraz Clive’a Cusslera to jeden z najwybitniejszych autorów literatury sensacyjnej. Sto milionów dolarów to jego najnowsza powieść która ujrzy światło dzienne już lada dzień. Jako sympatyk jego powieści wyczekiwałem książki z wielką niecierpliwością. Nie mogłem się doczekać kolejnych przygód głównego bohatera. Książki Lee Childa czyta się bardzo szybko. Akcja za akcją i patrzymy a tu koniec. W tym przypadku nie mogło być inaczej. Sto milionów dolarów to powieść na miarę literackiego majstersztyku. Mamy tu wszystko co powinno się znaleźć w tego typu literaturze. Można powiedzieć iż każda z jego powieści jest bardzo podobna do siebie, przewidywalna. Zgadzam się poniekąd z tym stwierdzeniem, aczkolwiek tak jak seria filmów z Jamsem Bondem, którego jestem fanem, niesie nowe motywy, nowych bohaterów a co najważniejsze nowe przygody, dzięki którym stajemy się uczestnikami gry dobra ze złem.

Kolejne zadanie Jacka Reachera to pasjonująca wędrówka czytelnika tym razem po zakamarkach Hamburga. Czytając najnowszą powieść Childa czułem się jak „turysta” będący na wspaniałych wakacjach. Zwiedzałem Hamburg, byłem obserwatorem, który z wypiekami na twarzy starał się rozwiązać zagadkę mrożącą krew w żyłach. Szemrane interesy, polityka, oraz wielkie pieniądze, które niejednokrotnie są głównym powodem utarczek – to tematy, które podejmuje autor w powieści. Sto milionów dolarów czyta się jednym tchem. Nie ma chwili do zastanowienia. Child poniekąd „wymusza” na czytelniku to astronomiczne tempo. Jak doskonały kierowca Formuły 1 prowadzi nas z rozdziału do rozdziału nie dając spokojnie odetchnąć. Akcja nabiera zawrotnego tempa. Zastanawiałem się, gdzie znajduje się koniec tego wyścigu. Kiedy byłem pewny iż dalsze wydarzenia potoczą się tak a nie inaczej, autor odkrywa kolejne karty. Rozwiązanie zagadki nie jest proste. Za dużo niewiadomych, ale nie martw się Czytelniku. W pewnym momencie dostrzeżesz brakujące ogniwa. Zagadka zostanie rozwiązana. Brakujące elementy jak w układaniu puzzli będą do siebie idealnie pasowały. Nieprzejaskrawienie, prostota, to główne cechy powieści.  Powieść Sto milionów dolarów jest idealnym przykładem na to iż, lepiej trzymać się z dala od polityki, od świata w którym mataczenie jest na porządku dziennym, gdzie pieniądz goni pieniądz a walka jednostki z wielkimi korporacjami nie przynosi żadnych rezultatów. Przegrana zagwarantowana.

Sto milionów dolarów to powieść o walce z czasem, gdzie stawką jest życie mieszkańców wielu krajów na kuli ziemskiej. Czy Jack Reacher jak komiksowy Superman lub Batman uratuje świat przed globalną katastrofą? Czy może los się odwróci? Koniecznie przeczytajcie najnowszą powieść Childa a gwarantuję Wam przygodę lepszą niż niejedna gra komputerowa.

Moja ocena: 9/10

Tytuł: Sto milionów dolarów
Autor: Lee Child
Wydawnictwo: Wydawnictwo Albatros
Data wydania: 2016
ISBN: 978-83-7985-931-3
Liczba stron: 415
Kategoria: literatura obca/sensacja
Okładka: miękka ze skrzydełkami

zdjęcie okładki: prywatny zbiór

img_1369Serdecznie dziękuję Wydawnictwu Albatros za udostępnienie książki PREMIEROWEJ – Zdążyć przed zmrokiem – Tana French

Zdążyć przed zmrokiem – to literatura kryminalna na bardzo wysokim poziomie. Autorka, Tana French wręcz z niesłychaną skrupulatnością przeniosła mnie w swój świat. Każde wydarzenie, każdą postać nakreśliła wyraziście. Nie szablonowo. Byłem świadkiem dwóch wydarzeń. Wydarzeń, które były ze sobą powiązane. Gra kryminalna, do której zaprosiła mnie autorka, to labirynt strachu, tajemniczości, gdzie przeszłość miesza się z teraźniejszością. To także gra psychologiczna, gdzie kłamstwo niweczy wiarę. Portret osobowościowy bohaterów jest złożony. Każdy z nich skrywa tajemnice. Każdy z nich żyje w swoim świecie. Dla każdego z nich zderzenie się z prawdą, okaże się sprawą bolesną.

Kryminał dla ludzi o mocnych nerwach. Tana French nie owija w bawełnę. Stawia kawę na ławę. Historia z pozoru prosta do rozwiązania. Ale w rzeczywistości tak nie jest. Autorka pokazała nie lada talent pisarski. Majstersztyk, który wbije Was w fotel podczas lektury.

Morderstwo małej dziewczynki stawia głównych bohaterów niejednokrotnie przed trudnymi decyzjami. Rodzina, przyjaciele na przekór wszystkim i wszystkiemu chcą poznać prawdę, co tak naprawdę wydarzyło się tej feralnej nocy. Pod płaszczykiem bólu, smutku i niemocy autorka ukazuje pewne zachowania osób, które mają bezpośredni wpływ na rozwiązanie zagadki. Mogłoby się wydawać iż pewne tajemnice rodzinne nie ujrzą światła dziennego. Prawda jest taka, iż zawsze znajdzie się osoba, która powie o jedno słowo za dużo. Rozwiązana zagadka, oczywiście że nie. Tana French odkrywa przed nami kolejne karty. Rozgrywka trwa. Kto z tej zaciętej walki wyjdzie zwycięzcą a kto zostanie przegranym? Czas, jest czynnikiem bardzo ważnym w tej rozgrywce. Jak francuskie TGV autorka przedstawia fakty z młodości detektywa, które nakładają się na siebie z morderstwem dokonanym na małej Katy. Czy po tylu latach oba morderstwa może coś łączyć? Ja znam już odpowiedź na to pytanie. Mam nadzieję, że sięgniecie po lekturę tego niesamowitego kryminału, i przeżyjecie przygodę, którą porównać mogę do jazdy rollercoasterem. Przygotujcie się na podróż, którą będziecie niejednokrotnie wspominać, a która zapewni Wam atrakcje na zimowe długie wieczory.

Moja ocena: 10/10

Tytuł: Zdążyć przed zmrokiem
Autor: Tana French
Wydawnictwo: Wydawnictwo Albatros
Data wydania: 2016
ISBN: 978-83-7985-894-1
Liczba stron: 493
Kategoria: literatura obca/kryminał
Okładka: miękka ze skrzydełkami

zdjęcie okładki: prywatny zbiór

img_1284Serdecznie dziękuję Wydawnictwu ZNAK LITERANOVA za udostępnienie PREMIEROWEJ książki – NOC OGNIA – Eric-Emmanuel Schmitt

Najnowsza powieść wielkiego autora. Literatura na najwyższym poziomie. Piękna, mądra porywająca, dająca wiele do myślenia. W tej niewielkiej książce odnalazłem postać samego autora. Wtrącenia czysto autobiograficzne w powieść nadały charakteru jej autentyczności. Niekiedy, trudno jest pisać o swoich prywatnych, czasem intymnych sprawach. Autor w subtelny sposób daje nam obraz człowieka, który się zagubił. Pragnienie szczęścia, radości, akceptacji poszukuje w różnych źródłach. Często w tych niewłaściwych. Pewien służbowy wyjazd na pustynię Saharę będzie bodźcem do całkowitej rehabilitacji i przewartościowania. Wydarzenia mające tam miejsce zmienią całkowicie światopogląd a tym samym ustosunkowanie się do życie i jego wartości. Każdy z nas, tak jak bohater powieści ma taką swoją „pustynię”. Pustynię, gdzie znajdujemy ciszę, ukojenie, gdzie mamy czas na prywatne przemyślenia, gdzie staramy się odnaleźć odpowiedzi na nurtujące nas pytania.

„Noc ognia” to w dużej mierze powieść o wierze. O wierze w Tego, który nas stworzył, który nami kieruje i który nas umacnia. Jest drogowskazem, jak mamy żyć każdego dnia. Jest nauczycielem, i uczy nas dokonywać wyborów. Niejednokrotnie są to wybory nieprzemyślane. Upadamy, ale w odpowiednim czasie powstajemy aby iść dalej. Czytając z wielkim zainteresowaniem powieść Schmitta miałem przed oczami krótką przypowieść nieznanego autora, która współgra z meritum powieści: „We śnie szedłem brzegiem morza z Panem, oglądając na ekranie nieba całą przeszłość mego życia. Po każdym z minionych dni zostawały na piasku dwa ślady: mój i Pana. Czasem jednak widziałem tylko jeden ślad odciśnięty w najcięższych dniach mego życia. I rzekłem: „Panie, postanowiłem iść zawsze z Tobą, przyrzekłeś być zawsze ze mną: czemu zatem zostawiłeś mnie samego wtedy, gdy mi było tak ciężko?” Odrzekł Pan: „Wiesz synu, że Cię kocham i nigdy Cię nie opuściłem. W te dni, gdy widziałeś jeden tylko ślad ja niosłem Ciebie na moich ramionach.”

Powieść Erica-Emmanuela Schmitta to powieść, którą warto przeczytać. Posiada uniwersalne przesłanie, które ma odzwierciedlenie w teraźniejszym świecie. Powieść skierowana jest do miłośników jego prozy, ale także do osób poszukujących sensu życia. Autor w sposób obrazowy ukazuje nam, jaką rolę w naszym życiu spełnia wiara, dzięki której tak naprawdę odnajdujemy samych siebie. Gdzie jest nasze miejsce na ziemi? Czy w otaczającym nas zmaterializowanym świecie mamy jeszcze czas na modlitwę? Modlitwa, która przybliża nas do Boga. „Noc ognia” to wartościowa pozycja, którą polecam. Osobiście jestem nią zachwycony i wiem, iż jej przesłanie pozostanie na bardzo długo w mojej pamięci.

Moja ocena: 10/10

Tytuł: Noc ognia/egzemplarz recenzencki/
Autor: Eric-Emmanuel Schmitt
Wydawnictwo: Wydawnictwo Znak Literanova
Data wydania: 2016
ISBN: 978-83-240-3704-9
Liczba stron: 174
Kategoria: literatura obca
Okładka: miękka

zdjęcie okładki: prywatny zbiór

2016-11-14-20-50-58

Serdecznie dziękuję Wydawnictwu Literackiemu za udostępnienie PRZEDPREMIEROWEJ książki – MUZA – Jessie Burton

PREMIERA 24 listopada 2016

34-letnia Jessie Burton z Londynu, jest autorką najnowszej powieści MUZA. Stworzyła piękną opowieść o sztuce. O młodości, dorastaniu, i przemijaniu. To niepowtarzalna, nakreślona z pietyzmem powieść, w której wszystkie detale łączą się ze sobą, tworząc barwną historię, której byłem przez ostatnie kilka dni jedynym obserwatorem, widzem. Zaprosiła mnie do świata wielowymiarowego, gdzie głównym ogniwem spajającym oba miejsca była właśnie sztuka. Powieść ta uzmysłowiła mi uniwersalny charakter a co za tym idzie odniesienie do świata teraźniejszego. Czytając historię nakreśloną przez autorkę miałem wrażenie, iż z wielką subtelnością odkrywa przede mną karty. Cała gra, która w rzeczy samej stała się finezją – toczy się w XX wieku a konkretnie w latach 1936 i 1967. MUZA to przede wszystkim historia o pewnym obrazie pt. „Rufina i lew”. Stał się on przyczyną niejednokrotnie trudnych wyborów głównych bohaterów. Miłość do sztuki nie jedno ma imię. Każdy z nas ma pasje, każdy z nas dąży do swojego przysłowiowego Eldorado, w którym jest mu dobrze i czuje się szczęśliwy. Czy nasze miłości nie stają się pewnego rodzaju substytutem prawdziwego uczucia? Czy nie przekroczyliśmy tej nikłej granicy oddzielającej rzeczywistość od absurdu? Czy nasze największe przyjemności nie stały się naszym codziennym wrogiem, w grze, gdzie główną nagrodą jest życie? Trzeba myśleć i działać racjonalnie. Pewnie, sam na przykładzie bohaterów i ich postępowania, zauważysz Czytelniku iż racjonalizm czasami nie idzie w parze ze szczęściem i radością. Co tobie daje szczęście? Czy jesteś konsekwentny w dążeniu do niego?

Jessie Burton nie tylko nakreśliła nam barwną, wielowątkową powieść, w której miłość zmaga się z zazdrością a życie z śmiercią. Możesz w niej również znaleźć po części wątek kryminalny. Zauważam, iż autorka jest otwartą osobą, która nie jest nakierunkowana tylko i wyłącznie na jeden literacki nurt. Ta wszechstronność powoduje iż MUZĘ zaliczam do jednych z lepszych książek, które udało mi się przeczytać w ostatnim czasie. Zmysłowa, powabna powieść o sztuce i malarstwie, którą chce się wziąć do ręki i przeczytać jednym tchem.

Jessie Burton w swojej powieści opisuje z wielką starannością każdego z bohaterów. Nie są to postacie przejaskrawione jak z brazylijskiej telenoweli. Mają charakter i temperament. Każdy z nich nacechowany jest pozytywnymi jak i negatywnymi cechami. Walczą konsekwentnie ze swoimi „demonami”; pustką, słabościami i pokusami. Autorka obnaża ich z nich. Stają się „pacynkami” w jej dłoniach. „Upadają”, poddają się. Podjęte decyzje niejednokrotnie są tymi niewłaściwymi decyzjami. Pozostaje jeszcze nadzieja. Nadzieja na lepszy dzień, na pójście lepszą drogą, niż tą którą wybrali. Czy bohaterowie powieści „otrząsną” się we właściwym czasie z letargu? Czy ich wybory będą tymi ostatecznymi? Jeżeli tak, to jakie będą tego konsekwencje? Czytelniku, jeżeli nie przeczytasz tej powieści, to się nie dowiesz. Jassie Burton wręcza Ci bilet w postaci tej książki do jej świata. Do świata, w której sztuka znalazła swoje miejsce na ziemi, a miłość…?

Moja ocena: 10/10

Tytuł: Muza /egzemplarz recenzencki/
Autor: Jessie Burton
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2016
ISBN: 978-83-08-06235-7
Liczba stron: 475
Kategoria: literatura obca
Okładka: miękka

zdjęcie okładki: prywatny zbiór

 

img_1260Serdecznie dziękuję Wydawnictwu Albatros za udostępnienie książki PREMIEROWEJ – Zabójca z sąsiedztwa – Alex Marwood

Literatura kryminalna jest specyficzną dziedziną, której sukces zależy przede wszystkim od dobrze skonstruowanego głównego wątku, rysu psychologicznego postaci oraz wątków pobocznych, które w dużej mierze odgrywają ważną rolę. Jeżeli pierwsze strony książki wzbudzą we mnie zachwyt to jest to jednoznaczne, iż dany kryminał jest wart uwagi i głębszej analizy. Jak sami możecie zauważyć, rynek wydawniczy daje nam szansę i to bardzo dużą przy wyborze książek z tej dziedziny. Oczywiście, trzeba oddzielić prawdziwy, rasowy kryminał od „amerykańskiej papki”, która zalewa nasz rynek swoimi tzw. „bestsellerami”, udowadniając tym samym iż genialnie przeprowadzona kampania marketingowo-reklamowa daje w 99% odniesiony sukces, a tym samym pojawienie się danego tytułu na pierwszych topowych miejscach, wśród najlepiej sprzedających się tytułów.

Chciałbym przedstawić Ci Drogi Czytelniku brytyjski kryminał, który swoim charakterem i kunsztem literackim ujął mnie. „Zabójca z sąsiedztwa” Alex Marwood to długo wyczekiwana pozycja na rynku księgarskim. Autorka zadebiutowała książką „Dziewczyny, które zabiły Chloe”. Dwa kryminały, ale całkowicie od siebie inne. „Zabójca z sąsiedztwa” okazał się majstersztykiem literackim. Od początku książki autorka zafascynowała mnie pewnym nietuzinkowym schematem. Miejsce akcji, profil głównych bohaterów oraz zdarzenia mające miejsce „zahipnotyzowały” mnie literacko. Czytając powieść, odkrywałem nie tylko ich tajemnice ale byłem również świadkiem gry moralno-psychologicznej rozgrywającej się między głównymi bohaterami. Pod płaszczykiem afery kryminalnej, która wyniknęła w domu przy Beulah Grove 23 autorka położyła duży nacisk na ich życie osobiste. Wzloty i upadki. Sukcesy i porażki. Problemy i zakręty życiowe, które w dużej mierze miały odzwierciedlenie na teraźniejszość i przyszłość.

Czytając debiutancką powieść autorki „Dziewczyny, które zabiły Chloe” czegoś mi zabrakło. W powieści „Zabójca z sąsiedztwa” wszystko jest na właściwym miejscu. Każdy najdrobniejszy szczegół jest przez autorkę przemyślany. Tutaj nie ma jednoznacznych odpowiedzi. Każde działanie, każda myśl, każda postać jest w „coś” uwikłana. Czy warto „rozdrapywać” przeszłość? Czy kolejny dzień będzie dniem lepszym od poprzedniego? Jakie jest nasze zadanie w otaczającym nas świecie? Do czego dążymy, czego pragniemy, jacy jesteśmy czy jacy chcemy być? Odpowiedzi na intrygujące pytania bohaterów znajdziesz Drogi Czytelniku w tej powieści. Autorka gwarantuje niebanalną podróż po londyńskich, klimatycznych uliczkach oraz szybkie, zaskakujące tempo akcji. Jest to powieść od której trudno będzie Ci się oderwać.

Alex Marwood zasługuje na miejsce wśród jednych z najlepszych autorów powieści kryminalnych. Odkrycie roku. Gwarancja literatury na bardzo wysokim stopniu. Mam nadzieję, iż zajmie ona miejsce wśród takich nazwisk jak Jo Nesbo, Hakan Nesser czy Camilla Lackberg. Głośna powieść, która powoduje ciarki na ciele. Niesamowita, niepowtarzalna i momentami zapierająca dech w piersiach. Czy jesteś na nią gotowy?

Moja ocena: 10/10

Tytuł: Zabójca z sąsiedztwa
Autor: Alex Marwood
Wydawnictwo: Wydawnictwo Albatros
Data wydania: 2016
ISBN: 978-83-7985-769-2
Liczba stron: 397
Kategoria: literatura obca/kryminał
Okładka: miękka ze skrzydełkami

zdjęcie okładki: prywatny zbiór

14882315_10206130066011253_1956563879172953022_oSerdecznie dziękuję Wydawnictwu Znak Literanova za udostępnienie książki PREMIEROWEJ Rozdarta zasłona – Maryla Szymiczkowa

Kraków, 2016 rok. Miasto, do którego wracam. Sentymentalne. Barwny punkt na mojej mapie podróży. Piękne, malownicze, urokliwe uliczki, mające niepowtarzalny styl. Za każdym razem jak przybywam do Krakowa – to odkrywam je na nowo. Niebanalne widoki, nastrój, muzyka dobiegająca z pobliskich restauracji a przede wszystkim ludzie nadają idylliczny krajobraz temu miastu. Za dnia tętniące życiem, wieczorami miejsce spotkań, rozmów. Miasto, które skrywa również tajemnice. Sekretne miasto, które pojawiło się jako tło w niejednej powieści kryminalnej, a do której zaprosiła mnie tym razem Maria Szymiczkowa ze swoją drugą powieścią „Rozdarta zasłona”. Na marginesie muszę napomknąć, iż Maria Szymiczkowa to literacki pseudonim Jacka Dehnela oraz Piotra Tarczyńskiego.

Maria Szymiczkowa jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zabrała mnie w podróż do przeszłości. Dokładnie do roku 1895. Kraków XIX wieku. W powieści Szymiczkowej poznajemy profesorową Szczupaczyńską. Pokuszę się o stwierdzenie, że profesorowa Szczupaczyńska jest głównym pionkiem, szychą, wśród inteligencji krakowskiej, która na swoje baraki, po raz drugi, bierze rozwiązanie tajemniczej zagadki – tym razem morderstwa Karolci Szulcówny – swojej gosposi. Dramat, histeria, a co za tym idzie rozwikłanie zagadki mrożącej krew w żyłach.

Po raz pierwszy spotkałem się z tak inteligentnie stworzoną postacią. Postać, wywołująca ambiwalentne uczucia. Z jednej strony charyzmatyczna i z poczuciem humoru a z drugiej „o mój Boże, co ludzie powiedzą”. Ta złożoność charakteru spowodowała u mnie niejednokrotnie uśmiech na twarzy, ale także i irytację. Niesamowita mieszanka wielobarwnych postaci, zdarzeń, sytuacji, które powodują iż powieść tę czyta się szybko i dobrze.

Szymiczkowa stała się przewodniczką po dawnym Krakowie. Krakowie, gdzie mataczenie, oszustwa, tajemnicze interesy są na porządku dziennym. Każdy jest podejrzany, każdy jest „czarnym charakterem” na liście profesorowej. Czy uda jej się odnaleźć winnego/winną? Czy dobro wygra ze złem? Pytań jest wiele, ale odpowiedź tylko jedna. Powieść napisana z niesamowitym smakiem, wyrazistymi postaciami oraz tłem Krakowa. Wybitna książka, której nie można przeoczyć wśród literatury. Co kryje się za tytułową rozdartą zasłoną? Jakie mroczne zagadki skrywa Kraków XIX wieku? Odpowiedź jest prosta: przeczytaj powieść i daj się zaprosić do miasta, w którym nie wszystko jest takie proste na jakie wygląda.

Moja ocena: 10/10

Tytuł: Rozdarta zasłona
Autor: Maryla Szymiczkowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Znak Literanova
Data wydania: 2016
ISBN: 978-83-240-3687-5
Liczba stron: 313
Kategoria: literatura polska
Okładka: miękka

zdjęcie okładki: prywatny zbiór

20161007_225649Serdecznie dziękuję Wydawnictwu Literackiemu za udostępnienie książki PREMIEROWEJ Jeszcze jeden oddech – Paul Kalanithi

JESZCZE JEDEN ODDECH – to wstrząsająca, niesamowita książka, dająca niejednokrotnie do myślenia. To swoisty rodzaj testamentu napisanego przez Paula Kalanithiego – neurochirurga borykającego się z nieuleczalną chorobą – rakiem. Na podstawie jego zapisków, notatek poznajemy historię życia, ale także i jego śmierci. Życie i śmierć – ambiwalentne terminy, które się uzupełniają. Każdy z nas dostał życie i każdy z nas w pewnym momencie odejdzie ze świata ziemskiego. Taka jest kolej rzeczy. 

Paul Kalanithi z jednej strony ratował ludzkie życie jako lekarz neurochirurgii, a z drugiej sam stał się pacjentem, który tak naprawdę walczył zawzięcie ze swoją chorobą. Stwierdzam, iż swoim heroicznym czynem, próbował udowodnić, iż może pokonać chorobę. Żona, córka, rodzina i najbliżsi przyjaciele – to najważniejsze osoby odgrywające role w tym absurdalnym lecz prawdziwym świecie. Świecie, w którym na co dzień życie igra ze śmiercią. 

JESZCZE JEDEN ODDECH – to wzruszający, mocny, dojrzały reportaż, który tak naprawdę, w moim mniemaniu, KAŻDY powinien przeczytać. Niesie on wiele mądrości życiowych, które w dzisiejszych czasach poszły do lamusa. Ciągła gonitwa za pieniądzem, „wyścig szczurów”, w którym najlepszy wygrywa – przesłoniły nam priorytety. Rozwój techniki powoduje że nie potrafimy już porozmawiać z drugą osobą „twarzą w twarz”. Komunikujemy się tylko przez różne portale społecznościowe, w których czujemy się dobrze, w których możemy wszystko. Wchodząc do komunikacji miejskiej, obrazem który wzbudza we mnie ogólne oburzenie, to obraz gdzie co druga osoba włazi prawie nosem w swojego smartphona i nie widzi świata dookoła siebie. Trzeba wyjść z tego letargu, ze świata fikcyjnego, bo czasami może być już za późno. Za późno na prawdziwą miłość, na uśmiech, na prawdziwe życie.  

Czytając te wzruszające zapiski Paula Kalanithiego przypomniały mi słowa Papieża Franciszka, które wypowiedział do małych pacjentów w szpitalu dziecięcym w Krakowie-Prokocimiu podczas tegorocznych Światowych Dni Młodzieży w Krakowie: Służenie z miłością i czułą troską osobom potrzebującym pomocy sprawia, że wszyscy wzrastamy w człowieczeństwie i otwiera nam ono drogę do życia wiecznego: kto pełni uczynki miłosierdzia, nie boi się śmierci”. 

Paul Kalanithi jako doskonały neurochirurg czynił takie uczynki miłosierdzia. Był lekarzem w pełni znaczenia tego słowa. Precyzyjny, wnikliwy, inteligentny. Profesjonalista i perfekcjonista. Ale jak sam stwierdził: „Nie da się osiągnąć absolutnej perfekcji, lecz warto wierzyć, że człowiek nieustannie się do niej zbliża”.

JESZCZE JEDEN ODDECH to również książka o nadziei. Paul Kalanithi swoją postawą, zachowaniem i pokorą wskazuje nam wartości jakimi powinniśmy się kierować. Nadaje kierunek racjonalnemu spojrzeniu na otaczający nas świat w momencie zagrożenia życia czy nawet śmierci. Jest dobrym „materiałem” do naśladowania abyśmy nigdy w naszym życiu nie poddawali się, abyśmy realizowali swoje plany, zamiary oraz abyśmy mieli nadzieję na lepsze jutro. Przecież nadzieja umiera ostatnia, prawda?

Moja ocena: 10/10

Tytuł: Jeszcze jeden oddech
Autor: Paul Kalanithi
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2016
ISBN: 978-83-08-06190-9
Liczba stron: 232
Kategoria: literatura obca/reportaż
Okładka: miękka ze skrzydełkami

20161005_131956

Serdecznie dziękuję Wydawnictwu Znak Literanova za udostępnienie książki PREMIEROWEJ

Tajemnica Zaginionej Ślicznotki – Eduardo Mendoza

 

Tajemnica zaginionej ślicznotki to już piąta część cyklu z szalonym damskim fryzjerem w roli głównej. Eduardo Mendoza zabiera nas w niesamowitą podróż po Barcelonie gdzie „detektyw” fryzjer tym razem ma za zadanie odkryć prawdę o Oldze Baxter – modelce, która znika w tajemniczych okolicznościach.

Nie jest to pierwsze moje zetknięcie z prozą Mendozy. Wiedziałem iż czytając ją, uśmiech nie będzie schodził mi z twarzy. I w tym przypadku się nie pomyliłem. Niesamowite zwroty akcji, tempo wydarzeń, kreacja interesujących postaci utwierdziły mnie w przekonaniu, iż Mendozę zaliczam do jednych z najwybitniejszych autorów powieści światowych. Przy nim nie ma mowy o znużeniu materiałem. Książka pochłania. Wydaje się iż powieść ta jest prosta w swoim odbiorze. Tak, zgadzam się z tym, ale to taka „literacka fatamorgana”. Za prostotą kryje się wymiar psychologiczny. To bohaterowie czynią z niej cenną powieść. Ich przeżycia, smutki, radości. Poznajemy ich takimi jakimi są. Bogaci, biedni, sfrustrowani, zmanierowani.
Eduardo Mendoza w moim mniemaniu łamie wszelkie stereotypy pisarskie dla typowego autora kryminału. Oczywiście pojawia się zbrodnia, jest ofiara i winny, aczkolwiek do tego wszystkiego dodaje humor w postaci sarkastycznych dialogów, zwrotów, nazewnictwa, które w ostateczności tworzą niesamowitą powieść. Pierwiastek pikanterii również jest zawarty, co tworzy jednolitą całość.
Tajemnica zaginionej ślicznotki to nie tylko fantastyczna powieść kryminalna. To także obraz miasta – Barcelony, w której rozgrywają się wydarzenia. Jak sam Eduardo Mendoza mówi: „Barcelona przez ostatnie 30 lat ogromnie się zmieniła – nastąpiła totalna zmiana. To nie jest już to samo miasto, które pamiętamy z naszej młodości. W tej konkretnej powieści chodziło mi aby opowiedzieć jak ta zmiana nastąpiła i jakie były nasze przeżycia z tym związane. Niektórym z nasz wyszła na dobre, innym na złe, natomiast dla większości z nas była to zmiana negatywna”.*
Książka „przesiąknięta” jest Barceloną. Piękne krajobrazy, klimatyczne uliczki, kawiarenki, sklepy – to czynniki, które tworzą niepowtarzalny klimat miasta. Niewątpliwie nadrzędną cechą każdej metropolii – są jego mieszkańcy. Eduardo Mendoza powie: „Jestem zainteresowany nie tyle miastem, co jego mieszkańcami, czy ludźmi żyjącymi w moim otoczeniu, których spotykam. I to właśnie opowiadam. Ich historie, małe historie – które tworzą taką małą historię współczesności. Opowiadam te historie, które faktycznie znam. Barcelona, jaką jest teraz lub jaką się stała – to doskonale miejsce do opowiadania takich powieści” 
Najnowsza powieść Eduardo Mendozy Tajemnica zaginionej ślicznotki to książka, którą polecam nie tylko fanom autora, ale także Czytelnikom, którzy nie mieli styczności z hiszpańską literaturą. To także genialna książka dla sympatyków samego miasta Barcelony. Mini-przewodnik, który autor zawarł na kartach powieści. Idealna lektura na jesienne wieczory. W świecie damskiego fryzjera, życiowego fajtłapy, dzieje się dużo i dziać się będzie jeszcze o wiele więcej. Mam taka nadzieję, iż Eduardo Mendoza i jego literacki syn – fryzjer – niejednym nas zaskoczą.

Moja ocena: 10/10

Tytuł: Tajemnica zaginionej ślicznotki
Autor: Eduardo Mendoza
Wydawnictwo: Wydawnictwo Znak Literanova
Data wydania: 2016
ISBN: 978-83-240-3686-8
Liczba stron: 341
Kategoria: literatura obca
Okładka: miękka

zdjęcie okładki: prywatny zbiór

  • zamieszczone cytaty pochodzą ze spotkania autorskiego z autorem Eduardo Mendozą, które miało miejsce w księgarni MATRAS, mieszczącej się w Al. Solidarności 113 w dniu 04.10.2016r. Fotografie: Jan Przybysz

 

20161004_181335

 

20161004_183439

img_1231

Serdecznie dziękuję Wydawnictwu Literackiemu za udostępnienie książki PRZEDPREMIEROWEJ Interwencje 2 – Michel Houellebecq

Literatura XXI wieku odgrywa bardzo istotną rolę w życiu człowieka. Nie są to tylko powieści tzw. łatwe, lekkie i przyjemne po przeczytaniu, których zapominamy o nich. Literatura ma na celu ukazanie poprzez autora jego punktu widzenia na dany temat. Dzięki tej wszechobecnej dziedzinie mamy możliwość poznać nowe otoczenia, postacie, myśli, dzięki którym obraz staje się przejrzysty, zrozumiały.
Interwencje 2 Michela Houellebecqa to niesamowity zbiór artykułów, tekstów, felietonów i wywiadów, które ukazały się w wcześniejszych latach i znalazły swoje miejsce przede wszystkim we francuskich mediach.

Kiedy po raz pierwszy zetknąłem się z dorobkiem literackim Houellebecqa miałem mieszane uczucia. To właśnie „Cząstki elementarne” wywarły na mnie tak skrajne emocje. Z jednej strony zastanawiałem się czy czytam resume naukowca, czy dobrą powieść. Także i tu w Interwencjach 2 mam tego dowód, iż niektóre jego felietony czy artykuły oparte są na stricte naukowych przemyśleniach, które mogą niejednego czytelnika deprymować.

Michel Houellbecq w Interwencjach 2 w dużej mierze postawił na tematy związane z literaturą, poezją ale i nie tylko. Znany jest, iż w sposób spektakularny, a zarazem prosty opisuje problemy z którym zmaga się dzisiejszy świat. Tematyka różnorodna. Począwszy od świata feministek a skończywszy na zjawisku pedofilii na świecie. W sposób jasny i precyzyjny porusza również tematy związane z urbanistyką. Pod tym względem Francja ma Houellebecqa a Polska ma Filipa Springera.

Czy Twoim zdaniem, drogi Czytelniku Houellebecq wzbudza pozytywne czy negatywne emocje jako autor? Obok tak poważnych rzeczy, które w sposób niełatwy chce nam przekazać, pojawia się również tematyka samotności, która w dużej mierze przewija się co pewien czas. W różnego rodzaju wywiadach możemy dostrzec, iż tak naprawdę Houellbecq jest typem samotnika, borykającym się z rożnego rodzaju problemami na tle emocjonalnym. Według mnie autor jest outsiderem, będącym elokwentnym i inteligentnym prozaikiem, który lubi szokować i zaskakiwać.

Interwencje 2 w dużej mierze czyta się dobrze. Oczywiście, autor używa wielu zwrotów naukowych, czy powołuje się na dawne czasy oraz dawnych prekursorów literackich. Czy ma to negatywny oddźwięk na całokształt książki? Oczywiście, że nie. Przeciwnie, tworzy to logiczną i wysublimowaną całość, którą czyta się bardzo dobrze.

Zapraszam Was gorąco do lektury książki Interwencje 2 Michaela Houellebecqa wydanej przez Wydawnictwo Literackie.

Moja ocena: 10/10

Tytuł: Interwencje 2
Autor: Michel Houellebecq
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2016
ISBN: 978-83-08-06209-8
Liczba stron: 256
Kategoria: literatura obca
Okładka: miękka ze skrzydełkami

zdjęcie okładki: prywatny zbiór

img_20160915_121918Serdecznie dziękuję Wydawnictwu Literackiemu za udostępnienie książki premierowej OSACZENIE Carla Frode’a Tillera

OSACZENIE to zjawiskowa, nieprzewidywalna i zaskakująca książka. Trzy słowa charakteryzujące powieść. Książka naładowana pozytywnymi jak i negatywnymi emocjami. Carl Frode Tiller zabrał mnie w swój mroczny, tajemniczy świat. Świat pełen niedomówień, układów, oraz życiowych, krętych ścieżek. Świat, w którym na pierwszy rzut oka, nie jest tym jakim go spostrzegamy. Czytając powieść odniosłem pewnego rodzaje deja vu. Emanuel Shmidt i jedna z jego znanych książek tworzy część wspólną z książką Tillera. Nie będę pisał z jaką, ponieważ Drogi Czytelniku sam dojrzysz podobieństwo.

Świat wykreowany przez Tillera jest światem skomplikowanym budzącym niejednokrotnie negatywne emocje. Z drugiej zaś strony autor potrafi zaprosić czytelnika do zapoznania się z relacjami, jakie łączą głównych bohaterów.
Jestem w teatrze. Siadam w fotelu. Za 5 min zacznie się długo oczekiwane przedstawienie. Wszystkie miejsca zajęte. Pierwszy, drugi, trzeci dzwonek. Światła gasną, rozmowy milkną, kurtyna zaczyna się podnosić…przedstawienie czas zacząć. 
Właśnie taki obraz naszkicował się w moim umyśle podczas lektury książki. Teatr, aktorzy, przedstawienie, gra aktorska. Jestem widzem, który obserwuje to co się wydarzy na scenie. Poznajemy DAVIDA głównego bohatera, wokół którego wszystko się rozgrywa. David traci pamięć. W odzyskaniu mają mu pomoc listy napisane przez trzy najbliższe osoby: Jon, Arvid oraz Silje.
List, słowo pisane. Każdy z tych listów przesiąknięty jest dramatyzmem. Miłość, która jest motywem przewodnim każdego z nich to miłość destrukcyjna. Zranienia, cierpienia, niepohamowane chęci ku lepszemu. Czy ten zabieg autora – list – nie był przyczynkiem do ukazania kim tak naprawdę są najbliższe osoby z otoczenia DAVIDA. Co jest ich głównym problem? Jakie jest ich życie? Czy problem DAVIDA to nie pewnego rodzaju mistyfikacja, która miała za zadanie pokazać ich prawdziwe twarze? Każdy z nich przybiera maski. Tworzymy świat idealny, lecz prawda jest taka, iż prawdziwe życie to nie teatr.  Pytań jest wiele ale czy umiemy na nie odpowiedzieć? Czy potrafimy przyjąć prawdę taka jaka ona jest?
Powieść OSACZENIE niewątpliwie jest powieścią godną uwagi. Książka niejednokrotnie wzbudziła we mnie ambiwalentne uczucia. Zdarzały się momenty iż musiałem odłożyć ją na pewien czas, aby nabrać do niej pewnego dystansu. Nie jest to powieść łatwa. Szczypta dziegciu i cynizmu to podstawowe składniki z której powstała. Tematy trudne, życiowe autor przelał na papier bez żadnego owijania w przysłowiową bawełnę. Książka godna uwagi oraz polecenia. Arcymistrzostwo literackie.

Moja ocena: 10/10

Tytuł: Osaczenie
Autor: Carl Frode Tiller
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2016
ISBN: 978-83-08-06200-5
Liczba stron: 365
Kategoria: literatura obca
Okładka: twarda

zdjęcie okładki: prywatny zbiór

Miasto – Dean Koontz

Posted: 9 września 2016 in Aktualności, Recenzje

(…) Miasto moje a w nimimg_1221: / Najpiękniejszy mój świat / Najpiękniejsze dni (…) Kiedyś zatrzymam czas /
I na skrzydłach jak ptak / Będę leciał co sił / Tam, gdzie moje sny (…) Tak Czesław Niemen, znakomity muzyk śpiewał o Warszawie. „Sen o Warszawie” a najnowsza powieść Deana Koontza „Miasto”. Czy słowa piosenki mają cokolwiek wspólnego z treścią książki? Na pierwszy „rzut oka” może nie, ale czytając wnikliwie powieść doszukałem się zbieżności. Występują pewne elementy łączące je. Proste tytuły a treści  dające do myślenia.

W powieści „Miasto” odkryłem „nowego” Deana Koontza. Zauważam tutaj całkowicie inne pióro pisarza. Brak szablonowych treści, które do tej pory odnajdywałem we wcześniejszych powieściach. Fakt ten bardzo mnie cieszy. Jest to powieść, która zrobiła na mnie niesamowite wrażenie. Myślę, iż jest to przełom w jego karierze. Ja, jako czytelnik wymagam od pisarza kreatywności. Pokazania czegoś nowego, czym mnie zainteresuje. Książka ta jest tego namacalnym dowodem. „Miasto” to powieść sensacyjna. Styl pisarski – jakbym czytał książki Haruki Murakamiego, specyficzny świat wykreowany jak przez Jonathana Carrola oraz nawiązania do książki SzczygiełDonny Tartt, którą na marginesie jestem zachwycony. W tym aspekcie Koontz totalnie mnie zaskoczył. Oczywiście, pozytywnie. Jedna książka, która odkryła przede mną bezmiar literatury światowej.

Literatura na najwyższym poziomie. Powieść, którą się czyta jednym tchem. Wraz z Jonahem Kirkem, głównym bohaterem o ośmiu imionach oraz wielkim muzycznym talencie odkrywałem, strona po stronie tajemniczy, mroczny świat. Jego tytułowe miasto. Poznasz tutaj Drogi Czytelniku wiele postaci, m.in iluzoryczną Pannę Paerl oraz Pana Yoshioka – krawca, który stał się dla młodego Jonaha przewodnikiem.

„Miasto” to powieść napisana z punktu widzenia Jonaha. Jesteśmy świadkami jego młodzieńczych lat oraz dorastania. Jego życiowe troski stają się naszymi troskami. Tragiczne wydarzenia zmienią jego myślenie o otaczającym go świecie. Senne koszmary staną się rzeczywistością, z którymi będzie musiał stanąć twarzą w twarz.

Każdy z nas ma w sobie takie „miasto”. Miasto, w którym nieraz błądzimy szukając po omacku wyjścia. Kręte ścieżki tworzą labirynt. Wracamy często do punktu wyjścia. Podejmujemy decyzje, które niejednokrotnie są czasami decyzjami podjętymi pochopnie. Nie zwracamy uwagi na drogowskazy, które pomagają nam dotrzeć bezpiecznie do celu. Myślę, iż Jonah Kirk jest odzwierciedleniem większości z nas. Tajemnicza Panna Pearl to taki „anioł stróż”, który prowadzi nas bezpiecznie przez życie, a Pan Yoshioka – nauczyciel ukazujący nam, co to znaczy „żyć”.

Jonah Kirk nie bał się marzyć. Marzenia są po to aby je realizować, mimo przeciwnościom losu. Realizujmy to w czynach a nie tylko w słowach.  Wtedy nastąpi moment spełnienia. Prawdziwej radości. Ciemne uliczki naszego  „miasta-serca” ujrzą światło dzienne, a co za tym idzie będziemy podążać właściwą ścieżką. Przecież wszystko będzie dobrze. Prawda?

Moja ocena: 10/10

Tytuł: Miasto
Autor: Dean Koontz
Wydawnictwo: Wydawnictwo Albatros
Data wydania: 2016
ISBN: 978-83-7985-771-5
Liczba stron: 447
Kategoria: sensacja
Okładka: miękka ze skrzydełkami

zdjęcie okładki: prywatny zbiór

Witam Was serdecznie IMG_1214Drodzy Czytelnicy. Lato powoli dobiega końca. Pogoda sprzyja czytaniu /dla mnie to każda pora jest odpowiednia aby wziąć książkę do ręki/ i „zanurzyć” się w świat wykreowany przez autora. Na pierwszy powakacyjny ogień poszła książka Grahama Mastertona „Białe kości”. Od pewnego czasu czekała na swoją kolej…i się doczekała. Nie jest to pierwsza powieść Mastertona, którą czytałem, więc mogłem się już spodziewać co zastanę w tej pozycji. Mieszanka dobrego thillera z dozą horroru. Jednak nie tym razem. Niespodzianka od pisarza. Graham Masterton po raz pierwszy tak naprawdę napisał bardzo dobry kryminał. Oczywiście znajdują się tutaj fragmenty pasujące do gatunku stricte thriller. Zagłębiając się również w literaturę Mastertona zauważam w jego powieści wątki erotyczne. Skąd w pisarzu taka emanacja seksem? Odpowiedź jest prosta. Z zawodu seksuolog, autor poradników seksuologicznych, więc dlaczego nie może wtrącić erotycznych szczegółów w powieść.

„Białe kości”  to rasowa książka, która otwiera cykl z komisarz Katie Maguire w roli głównej. Na tę chwilę w Polsce ukazała się tetralogia Mastertona /już niedługo IV tom ujrzy światło dzienne/. Przed panią komisarz stoi trudne zadanie. Musi rozwikłać tajemnicze zgony młodych kobiet. Zagadka nie jest łatwa. Wszyscy dookoła są podejrzani. Historia miesza się z teraźniejszością. Czytając powieść Mastertona czułem się jak bym wsiadł na rollercoaster. Jazda na maksa bez trzymanki. Akcja zmienia się o 360 stopni. W „Białych kościach” znajdziemy również wątki obyczajowe. Masterton w sposób przemyślany oraz subtelny wplata je w powieść. Nie są one nużące, nachalne, lecz dodają pewnego „oddechu” od głównego nurtu powieści.

Mam nadzieję iż autor nie poszedł w ślady Stephena Kinga, który stworzył trylogię detektywistyczną. Chciałbym aby Graham Masterton został Grahamem Mastertonem w 100% a nie szedł w kierunku pisarskim w stronę „guru” literackiego.  Z drugiej jednak strony zmiana typu powieści zaskoczyła mnie pozytywnie. Nie zauważyłem tutaj niczego negatywnego co by wpłynęło na całokształt powieści. Polubiłem Katie Maguire. Typowa kobieta z problemami zawodowymi oraz prywatnymi. Skrupulatna pani komisarz. Postać nieprzerysowana. idealnie wkomponowana w tło powieści.

Czytanie Grahama Mastertona to czysta przyjemność. Książki jego pochłania się. Apetyt czytelniczy rośnie w miarę czytania. Książki Grahama można kupować z zamkniętymi oczami. Czytelniku, myślę że jeżeli lubisz taki książkowy klimat będziesz zadowolony. Nie mogę się już doczekać kolejnej porcji wrażeń jaką zaserwuje mi Katie Maguire. Czym tym razem mnie zaskoczy? Jaki będzie finał kryminalnej rozgrywki? Już niedługo poznam odpowiedzi i z wielką chęcią podzielę się z Tobą moimi czytelniczymi wrażeniami.

Moja ocena: 10/10

Tytuł: Białe kości
Autor: Graham Masterton
Wydawnictwo: Wydawnictwo Albatros
Data wydania: 2016
ISBN: 978-83-7985-845-3
Liczba stron: 381
Kategoria: thriller/horror
Okładka: miękka

zdjęcie okładki: prywatny zbiór

 

„Przyjaciół poznaje się w IMG_1200biedzie” – ten morał, w całkowity i jednoznaczny sposób oddaje treść, którą zawarł autor w książce. Nie jest to łatwa lektura. Wymaga od czytelnika pełnego skupienia. Dwa światy, dwie rodziny – diametralnie różniące się od siebie. Z jednej strony Jim a z drugiej strony Tommy. Ich dzieciństwo, życie, marzenia, fascynacja tym, co oferuje im świat. Ukazując życie Jimiego i Tommego, Petterson posłużył się retrospekcją. Poznajemy wydarzenia, które w bardzo dużej mierze miały przyczynek do sytuacji obecnej. Życie nastolatków bywa niekiedy trudne, lecz w tym przypadku Jim i Tommy przeszli szybką szkołę życia, niekiedy podejmując bardzo poważne decyzje na miarę dorosłych. W życiu tych młodych chłopaków wiele się wydarzyło. Przykre, bolesne sprawy, wydarzenia, które odcisnęły piętno w przyszłości. Czytając książkę znalazłem się całkowicie w innym świecie. Tutaj pieniądz nie gra roli. Brak jakiejkolwiek rywalizacji. W świecie Pettersona widać nacisk położony na „być” niż na „mieć”. W tym przypadku przyjaźń znajduje się na pierwszym miejscu. Niestety, zostaje ona poddana próbie. Czy wieloletnia przyjaźń przetrwa rozłąkę? Czy wiara w nią przyniesie jakiekolwiek „owoce” po latach samotności? Te pytania rodzą się podczas lektury. Autor w sposób subtelny lecz niejednoznaczy udziela nam odpowiedzi. Strona po stronie dowiadujemy się istotnych informacji, które w konsekwencji ukazują nam prawdziwy obraz. W świecie wykreowanym przez autora znajdują się również wydarzenia oraz  postaci, które nie do końca zasługują na pochwały. Ale czym by był świat idealny? Złość, nienawiść do drugiej osoby, brak powiedzenia słowa wybaczam, czy przepraszam to druga strona medalu powieści.

Piękna powieść, którą warto przeczytać. Mocna, z drugiej zaś strony dająca do myślenia. Polecam serdecznie.

Moja ocena: 10/10

Tytuł: Nie zgadzam się
Autor: Per Petterson
Wydawnictwo: Wydawnictwo WAB
Data wydania: 2012
ISBN: 978-83-280-2121-1
Liczba stron: 303
Kategoria: literatura obca
Okładka: miękka ze skrzydełkami

zdjęcie okładki: prywatny zbiór

IMG_1068To będzie krótka i na temat recenzja, ze względu na jakość tej książki. Miałem nadzieję, że „Dziewczyna w walizce” okaże się książką istotnie o wiele lepszą niż „Dziewczyna z pociągu” Pauli Hawkins. Z wielkim oczekiwaniem sięgnąłem po nią i nadzieją, iż okaże się mniej banalną od książki Hawkins, która nadal zajmuje topowe miejsca wśród najlepiej sprzedających się książek. „Szokuje bardziej niż „Zaginiona dziewczyna” – taki tekst możemy przeczytać na okładce książki. Czyżby książka Montesa okazała się o wiele lepsza, jeżeli chodzi o ten typ literatury? Niestety, po przeczytaniu jej, nie miałem żadnych wątpliwości. „Dziewczyna w walizce” to kolejny kicz literacki po „Dziewczynie z pociągu”. Sama fabuła wzbudza niejednokrotnie irytację. Monotonna, brak jakiegokolwiek show. Trywialna, bez emocji. Szkoda, wielka szkoda. Jedynym plusem, ku mojemu zdziwieniu a co za tym idzie i zadowoleniu – okazało się brak rekomendacji mistrza grozy Stephena Kinga /cenię sobie jako autora/. Aczkolwiek Czytelniku, moja radość nie trwała długo. Czytając wnikliwie tę pozycję miałem wrażenie iż z podobną fabułą się zetknąłem. Tak jest, pomyślałem sobie. Powieść Stephena Kinga „Misery”. Bardzo podobny schemat myślenia i zakreślenia głównych bohaterów.

Czasami wydaje mi się, iż w świecie literackim istnieje jeden lub dosłownie kliku doskonałych pisarzy, natomiast „wschodzące gwiazdeczki” literackie starają się naśladować ich styl czy fabułę. Są spragnieni sławy. Pragną, aby ich książka znalazła się na topowych miejscach, które nie zawsze odzwierciedlają umiejętności literackie. Niestety, w większości tego typu rozumowaniu debiut „pisarzy” młodszego pokolenia ostatecznie okazuje się gniotem. Gniot zawsze zostanie gniotem.

Zastanawiam się, czy polecić Ci Drogi Czytelniku tę oto książkę? Z jednej strony nie, ale z drugiej może ją przeczytaj, a odkryjesz w niej nieoszlifowany diament?

Moja ocena: 2/10

Tytuł: Dziewczyna w walizce
Autor: Raphael Montes
Wydawnictwo: Wydawnictwo Filia
Data wydania: 2016
ISBN: 978-83-80-751-057
Liczba stron: 356
Kategoria: kryminał
Okładka: miękka ze skrzydełkami

zdjęcie okładki: prywatny zbiór

IMG_1053

Witajcie Drodzy Czytelnicy. Mamy pierwszy dzień maja. Niedawno dokonałem rekonesansu wśród nowości wydawniczych i muszę stwierdzić, że jest w czym wybierać i co czytać. Dużo ciekawej literatury polskiej oraz obcej. Oczywiście, mega zatrzęsienie wśród sensacji i kryminałów, z czego mogą być zadowoleni fani tegoż gatunku /w tym i ja /.

Pierwsza książka która pojawiła się na mojej liście przeczytanych w maju to  „Dom na wzgórzu” Petera Jamesa. „Ciemno wszędzie, głucho wszędzie. Co to będzie, co to będzie?” No właśnie, miały być fajerwerki lekturowe, a tu Peter James zrobił mi niespodziankę – małe zimne ognie. Nie jest to powieść wysokich lotów. Spodziewałem się niesamowitej historii, a okazała się ona sztampowa. Nie raz czytałem książki, których głównym motywem był nawiedzony dom i związane z tym wydarzenia, które wpłynęły bezpośrednio na bohaterów. W „Domu na wzgórzu” czegoś mi zabrakło. Pomimo wielu niedociągnięć, w niektórych momentach powieść trzyma w napięciu, ale nie jest to, na co byłem nastawiony biorąc książkę do ręki. Zapowiadała się na nieźle skonstruowaną gotycką powieść. Błędy od strony merytorycznej przesłoniły całokształt powieści. Liczne powtórzenia oraz pewne nieścisłości są kolejnym punktem ujemnym dla powieści. Niestety, główni bohaterowie wzbudzili we mnie podczas lektury pewną irytację. Ich styl bycia, „wysławiania się”, postępowania. Postacie nakreślone prosto, bez żadnej wnikliwej charakterystyki, przede wszystkim od strony psychologicznej. Reasumując, książka mnie nie zachwyciła, nie wywarła we mnie żadnych emocji. W porównaniu z prozą Stephena Kinga czy Grahama Mastertona, powieść „Dom na wzgórzu” plasuje się nisko. Szkoda, bo można było z już wielokrotnie oklepanego pomysłu, jakim jest nawiedzony dom, dokonać coś równie interesującego, co by zachwyciło czytelnika.

Moja ocena: 3/10

Tytuł: Dom na wzgórzu
Autor: Peter James
Wydawnictwo: Wydawnictwo Albatros
Data wydania: 2016
ISBN: 978-83-7985-747-0
Liczba stron: 347
Kategoria: thriller/horror
Okładka: miękka ze skrzydełkami

zdjęcie okładki: prywatny zbiór

 

IMG_1052

Witajcie Czytelnicy w to niedzielne przedpołudnie. Wczoraj obchodziliśmy Światowy Dzień Książki. Wydarzenie trwające jeden dzień, ale dla mnie przez cały okrągły rok.

Właśnie kilka minut temu skończyłem pierwszy tom powieści Virginie Despentes – Vernon Subutex. Chciałbym podzielić się „na gorąco” z Wami moją opinią na jej temat. Nie jest to słodki obraz jak francuski croissant z miodem. Despentes przedstawia raczej słodko-gorzki wizerunek Francji i jego społeczeństwa, z naciskiem na słowo „gorzki”. Gorzki, z odrobiną dziegciu, lecz prawdziwy. Przedstawia nam życie w pełnym wymiarze tego słowa. Krytykuje społeczeństwo francuskie, ale i nie tylko, jego przywary, błędy oraz niedoskonałości. Błyskotliwie „przemyca” swoje opinie w całą powieść.  Życie autorki nie było usłane różami. Pewne wydarzenia, które miały miejsce w przeszłości znalazły swoje odzwierciedlenie w książce. Nie dziwi mnie to, że od pierwszych stron widzimy autodestrukcyjny obraz głównego tytułowego bohatera.  Autorka w sposób bezkompromisowy pokazuje nam „wyniszczenie” jednostki, która jest „zaślepiona” i nakierunkowana tylko i wyłącznie na pracę, zysk.

Tytułowy Vernon Subutex to mężczyzna, którego życie w bardzo krótkim czasie zmieniło się o 360 stopni. Od młodych lat zakochany jest w muzyce. Vernon otoczony wśród pseudo-przyjaciół stanowi w powieści punkt odniesienia. Analizuje, kalkuluje a zarazem stara się „żyć” normalnie. Ukazuje nam mroczny obraz francuskiego miasta. W życiu codziennym pokazana jest przede wszystkim patologia jednostki, która niestety również „pochłania” Vernona. Czy głównemu bohaterowi uda się zmienić dotychczasowy styl życia? Jak potoczą się wydarzenia, które były bezpośrednim przyczynkiem tego stanu rzeczy? Myślę, iż Despentes odkryje swoje karty w drugim tomie. Przeczuwam, że to był przedsmak. Prawdziwe „ja” pokaże w swojej kontynuacji. Mam nadzieję, że będzie to „literacka petarda”.

Przed lekturą powieści, prześledziłem wywiady z autorką. Oprócz opisywanego, niełatwego życia Despentes, zwróciłem uwagę na to iż w dużej mierze styl jej pisania porównywany jest do francuskiego autora Michela Houellebecqa. Na początku nie zgadzałem się z tym faktem, aczkolwiek po pewnym czasie faktycznie styl pisania jest porównywalny. Oboje poruszają tematy związane z polityką, życiem kulturalnym społeczeństwa, degeneracje jednostki w otaczającym ją świecie.

Książka rewelacyjna, czyta się znakomicie.

Gratulacje dla Wydawnictwa Otwartego, a przede wszystkim dla projektantki okładki. Szata graficzna robi wrażenie, obok której nie łatwo się nie zatrzymać. Przykuwa uwagę. Super!!!

Moja ocena: 10/10

Tytuł: Vernon Subutex
Autor: Virginia Despentes
Wydawnictwo: Wydawnictwo Otwarte
Data wydania: 2016
ISBN: 978-83-7515-388-0
Liczba stron: 372
Kategoria: literatura obca
Okładka: miękka ze skrzydełkami

zdjęcie okładki: prywatny zbiór

 

 

 

IMG_1030Zapytaj księżyc należy do tych nielicznych książek, po przeczytaniu których chce się więcej i więcej i jeszcze raz więcej. To perełka wśród pozycji, które na pewno warto przeczytać. Jest jedyna w swoim rodzaju. Nieprzekombinowana. Prosta w słowach a jednocześnie inteligentna. Nie trzeba używać nie wiadomo jak wyrafinowanych słów, zdań, zwrotów aby stworzyć i przekazać czytelnikowi obraz, który z jednej strony jest przepełniony smutkiem, bólem a z drugiej, w delikatny sposób autor „żongluje” humorem. Książka opisująca świat takim jakim jest z punktu widzenia nastolatka będącego w fazie załamania nerwowego spowodowanego śmiercią najbliższej mu osoby.

Książka Nathana Filera jest mocną powieścią opisująca zachowanie jednostki ludzkiej, która staje przed niejednokrotnie trudnymi wyborami życiowymi. Matthew, bo o nim mowa, nie potrafi pogodzić się ze śmiercią Simona, jego brata. Brak zaakceptowania prawdy, życie w wyimaginowanym świecie a co za tym idzie – pogłębianie się złego stanu – to główne czynniki, które niestety prowadzą do podjęcia radykalnej decyzji – leczenia w szpitalu psychiatrycznym. I tu zaczyna się tak naprawdę historia Matthew. Inteligentny, błyskotliwy i pomysłowy młody chłopak nieradzący sobie z nękającymi go problemami emocjonalnymi. Ucieka w „świat” swojego brata. „Widzi” go wszędzie. W każdej rzeczy, szczególe – podświadomie a czasami i również nieświadomie. Całkowicie się zatraca. Cechuje go brak racjonalnego myślenia, co w konsekwencji doprowadza do szeregu źle podjętych decyzji, które mogą zaważyć na jego stanie zdrowia a nawet życia. Myślami ale także czynami postanawia nawiązać z nim kontakt. Jesteśmy tego naocznymi świadkami poprzez rzetelne i sumienne zapiski, które są próbą zdefiniowania istoty głównego problemu, który nurtuje Matthew. Myśli te są „przesiąknięte” wielką miłością oraz tęsknotą za Simonem. Każda z pamiątek pozostawionych w rodzinnym domu to istny skarb, który jest odzwierciedleniem samego Simona. Jakby nie patrzeć, ta ziemska braterska więź została za młodu przerwana w sposób drastyczny.

Dwie rzeczy, na które chciałbym zwrócić uwagę – to sposób napisania powieści. Po pierwsze, trzy czwarte książki to szczególny rodzaj „pamiętnika” w którym Matthew stara się skrupulatnie opisać wydarzenia przed i po tragicznym nieszczęśliwym wypadku Simona. Po drugie, główny bohater „próbuje” nawiązać dialog bezpośrednio z czytelnikiem, czego dowodami są zdania pytające skierowane do odbiorcy. Od pierwszych stron książki relacje te biegną dwutorowo. Widzimy świat wykreowany przez Matthew, a z drugiej pisarz daje nam możliwość odpowiedzi na kilka nurtujących nas pytań. Specyficzny a zarazem ciekawy zabieg literacki.

Zapytaj księżyc to fenomenalna książka. Jest to debiut Nathana Filera z 2013 roku. Znakomita. Pomysłowa. Dająca do myślenia. Wciąga, trudno się od niej oderwać. Mam nadzieję, że takich debiutów na rynku wydawniczym będzie coraz więcej a czytanie ich będzie ucztą duchową dla każdego z nas.

Moja ocena 10/10

JP

Tytuł: Zapytaj księżyc
Autor: Nathan Filer
Wydawnictwo: Wydawnictwo Albatros
Data wydania: 2013
ISBN: 978-83-7885-489-0
Liczba stron: 316
Kategoria: literatura obca
Okładka: miękka ze skrzydełkami

zdjęcie okładki: prywatny zbiór

2016-01-06 21.49.41Długo wyczekiwana, najnowsza książka mistrza grozy Stephena Kinga. Bazar złych snów to antologia opowiadań. Stephen King znany jest przede wszystkim z doskonałych, mrocznych powieści, które trzymają czytelnika niejednokrotnie w napięciu. Każda z jego książek okupuje „topowe” miejsca wśród najczęściej czytanych powieści. Jest wirtuozem w swoim fachu. Odnosząc się natomiast do zbioru opowiadań, nadmienić muszę, iż czegoś mi w nich zabrakło. Oczywiście, zachował swój styl pisarski, a jednak nie do końca. Tak naprawdę w dużej mierze w każdej z zamieszczonych historii brakuje mi typowego zakończenia a konkretnie konsekwencji wynikających z podjętych decyzji przez danego bohatera/bohaterów, takiej przysłowiowej „kropki nad i”. Z drugiej jednak strony, myślę że to specjalny zabieg literacki, który wymaga od czytelnika zastanowienia się, co tak naprawdę miał na myśli autor. Stephen King potrafi zaprosić czytelnika w swój wyrafinowany świat. Kreśli go takim jakim on go widzi. Jest graczem, który rozdaje karty do świata nierzeczywistego, nierealnego, w którym wszystko jest możliwe i wszystko może się wydarzyć. Mając na uwadze antologię opowiadań, myślę iż Stephen King w większości z nich posłużył się tematem snu. Autor, niczym iluzjonista oczarowuje swoim kunsztem literackim oraz tworzy wyimaginowany, niesamowity świat. Główni bohaterowie oraz wydarzenia mające miejsce, niejednokrotnie są utożsamiane z nim samym. Autor bezapelacyjnie potrafi ukazać irracjonalne zachowania postaci biorących udział w jego teatrze, w którym jest głównym reżyserem. Oczywiście, dana historia historii nierówna. Możemy wyróżnić te lepsze i te, które fabułę można by było raz jeszcze przeanalizować. W antologii znajdziemy opowiadania, które już zostały napisane wcześniej, lecz jeszcze nie ujrzały światła dziennego, aż do momentu ukazania się Bazaru złych snów. Każde z opowiadań posiada wstęp, który jest wielce pomocny dla czytelnika, aby zrozumieć pomysł oraz koncepcję na napisanie danej opowiastki. Wstęp to drogowskaz, który w dużym stopniu uzupełnia merytoryczną stronę opowiadania. Bazar złych snów polecam każdemu miłośnikowi jego autorstwa. Na pewno nie zachwyciła mnie ona tak jak inne jego książki, np. Pan Mercedes. Jeżeli natomiast jesteście ciekawi co tym razem Stephen King zaproponował, to przekonajcie się o tym osobiście czytając antologię i wejdźcie w jego irracjonalny, egzystencjalny wszechświat.

Moja ocena 5/10

JP

Tytuł: Bazar złych snów
Autor: Stephen King
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2015
ISBN: 978-83-8069-224-4
Liczba stron: 667
Kategoria: thriller/horror
Okładka: zintegrowana

zdjęcie okładki: prywatny zbiór